wtorek, 27 września 2011

Kiedy zaświeci słońce

O ósmej rano Petersburgu jest tak ciemno, że nie chce się wstawiać. Jak już wstanę, to wychodzić się nie chce, bo deszcz pada, a raczej leje:/ Na szczęście przychodzi godzina 15:00-16:00 i jest, w końcu się pojawia słońce.
Jak się pojawi, to można połazić po mieście. Więc dziś był rejon stacji metro Volodymirskaja i Dostojewskaja.
W tym rejonie mieści się muzeum Dostojewskiego, urządzone w kamienicy, w której mieszkał on na początku swojej kariery pisarza i w ostatnim etapie życia. Warte polecenia:) Natomiast mi wszyscy polecają przeczytanie jego dwóch książek "Idiota" i "Bracia Karamazow", które są podobno o niebo lepsze niż "Zbrodnia i kara".
Niedaleko znajduje się też Sobór Matki Boskiej Włodzimierskiej, który w komunistycznych czasach funkcjonował jako fabryka, a potem pogotowie ratunkowe. Obecnie znów spełnia swą pierwotną rolę.
A wieczór był pod tytułem Almodovara! Polecam "Skórę, w której żyję". To co odróżnia kino w Rosji od tego w Polsce, to to, że wszystkie wyświetlane filmy są dubbingowane. Aby trafić na oryginalną wersję językową z napisami, trzeba wybrać naprawdę niszowy film i mieć szczęście. Tak więc ja miałam dziś wersję rosyjską:)

Sobór Matki Boskiej Włodzimierskiej

wejście do domu-muzeum Dostojewskiego


gabinet Dostojewskiego

wejście na bazar;)

poniedziałek, 26 września 2011

Karelia- zachodni brzeg Ładogi


Karelia to jedna z republik Federacji Rosyjskiej, przepływa przez nią ok. 27 tysięcy rzek i strumieni, a na jej terenie znajduje się ok. 66 tysięcy jezior. 24 i 25 września odkrywałam zachodni brzeg największego europejskiego jeziora- Ładogi (18 400 km kw.) i widziałam prawdziwego ŁOSIA!!! (niestety w zagrodzie;))
Karelia to ziemia trzech narodowości: Karelów, Finów i Rosjan. Tereny przechodziły przez ręce Szwecji, Finlandii, ZSRR, Rosji. To tu powstały pierwsze GUŁagi, tu został zbudowany Kanał Białomorsko- Bałtycki. Po wojnie zimowej (1939-1940) tereny fińskiej Karelii przeszły w ręce ZSRR, mieszkańcy zostali wysiedleni, a na te ziemie sprowadzono głównie ludność z Okręgu Jarosławskiego, dla której, stan miejscowości, domów, jakie zastali, był czymś niespotykanym. Jednakże z biegiem czasu, z powodu braku dbałości, dużo obiektów doprowadzona jest do ruiny. W dzisiejszych czasach, przyjeżdżają tu Finowie i tłumaczą jak dbać o ich zabytki narodowe, próbują na własną rękę odbudowywać kościoły.
Zobaczyłam na własne oczy wiele takich kościołów, fińskich domków, daczy, spałam w fińskim hoteliku, próbowałam wymawiać nazwy karelskich miejscowości, które mają wiele wspólnego z językiem fińskim. Miałam też okazję skorzystać z sauny/bani fińskiej ;)
Główną atrakcją drugiego dnia były marmurowe kaniony, które... zobaczyłam już pierwszego dnia;) Doskonałą decyzją było wybranie się z grupką znajomych, już po zakwaterowaniu się, nocą, nad kanion, który był oświetlony- widoki niesamowite.
A już przy świetle dziennym- dokładne zwiedzanie, zarówno z góry, jak i z dołu, gdyż miałam okazję płynąć kanionem łódką.
Oprócz tego wspinaliśmy się nad karelskie wodospady o naturalnej brązowej wodzie!


Fiński domek

napis nad wejściem: fabryka piwa;)

rysunek na ścianie w fińskim kościele

Ładoga!


oczywiście, że to główny bohater wycieczki;P

pomnik-drzewo


ratusz w wersji fińskiej

kanion w Ruskeale z góry




kanion w Ruskeale z dołu- z łódki



znów fiński domek

fajne kino?

piątek, 23 września 2011

Jedziemy na wycieczkę

Jutro wyruszam na dwudniową wyprawę do Karelii. Oby tylko pogoda sprzyjała podróżującym.
A z innej beczki- ogólnie w Rosji aktualnie w sklepach jest zakaz sprzedaży mocnych alkoholów od godziny 23 do 6 rano. Można jeszcze kupić piwo i wino. Chociaż rząd ma zamiar zakazać sprzedaży każdego alkoholu.
Poza tym, w niektórych republikach, już jest to zakazane lub nawet zakaz trwa do 11:00, gdyż mogą one zaostrzyć to prawo.

środa, 21 września 2011

Republika Tatarstan

Efekt gry karcianej w "głupka". Kto przegrywał siedział w tej "czapce"- тюбэтэй.
Moje nakrycie głowy (dodając, męskie) przyjechało z Kazania-stolicy Republiki Tatarstanu, skąd pochodzi moja współlokatorka. Około połowa mieszkańców jest Tatarami, a więc także muzułmanami. Podstawą gospodarki jest ropa naftowa i gaz ziemny, a na jej terenie znajduje się legendarna fabryka radziecka KamAZ, produkująca ciężarówki. 
W 1990 roku, z chwilą upadku ZSRR Tatarstan nie podpisał, podobnie jak Czeczenia, umowy federacyjnej z Rosją. Doszło do tego dopiero w 1994 roku poprzez zawarcie układu, na mocy którego Tatarstan uzyskał tytuł "niepodległego państwa stowarzyszonego z Federacją Rosyjską". Po przejęciu władzę przez Putina, zostało to zrewidowane i Republika uznała się za część Federacji.
W szkole oprócz języka rosyjskiego, wszyscy uczą się języka tatarskiego. Jednak w domach, coraz częściej słychać rosyjski.
Na koniec, filmik o Kazaniu, wyprodukowany w celach promocyjnych przed Uniwersiadą w Kazaniu w 2013r.

wtorek, 20 września 2011

Nie takie straszne drogi



Chyba opinie w przewodnikach i na forach bywają przesadzone. Pewnie zagłębiając się bardziej w Rosję drogi są kiepskie. Jednak tą, którą miałam okazję jechać jest naprawdę bardzo w porządku i jeśli ktoś miałby zamiar wybrać się samochodem, to nie ma czego się obawiać (to samo jeśli chodzi o drogę do Kijowa!).
Trasa wiodła następująco: 
Polska: Lublin, Białystok, Suwałki, granica w Budzisko- Kalvarija,  
Litwa: Kowno, granica na trasie Zarasai- Medumi,  
Łotwa: Daugavpils,  granica w Ubylince,  
Rosja: Ostrov, Psków. 
Cel: Sankt Petersburg!
Wyjeżdżamy o 22:00. Przed nami 1380 km. Trasa w Polsce mija szybko. Drogi dobre, tylko w jednym miejscu, jeszcze w Lubelskim trafia się kiepski odcinek. I nad ranem jesteśmy już na Litwie. Bardzo zielony i bardzo czysty kraj. Zaskakują jednak pustki na ulicach, w miasteczkach, na wsiach. Praktycznie nie mijamy żadnego samochodu, nikt nie przechadza się, nie spaceruje, nikt nie pracuje przy domach czy na polach. Tak jakby wszyscy wymarli lub siedzieli tylko w domach. Trochę lepiej pod tym względem jest na Łotwie, chociaż tam już nie jest tak zielono i widać większą biedę. Najciekawiej wygląda granica litewsko-łotewska, której tak naprawdę nie ma. I nie chodzi mi o brak granic w UE. Tu  nawet nie ma czego minąć po drodze.
Przeprawa na granicy, gdy wjeżdżaliśmy do Rosji trwała naprawdę krótko, ok. 1 godz. Pierwsze co, to podjeżdżamy do celnika łotewskiego, opuszczony szlaban, świeci się czerwone światło, celnik wygląda z budki, patrzy się na nas, coś notuje, ale zielonego światła nie widać. Po 3 minutowym oczekiwaniu, podchodzę na piechotkę do niego, patrzę, a on sobie w dobre gazetę czyta.
 –Dzień dobry. Czy możemy jechać czy mamy czekać?
–Na kogo chcecie czekać?
-Na pana:)
-Na mnie? Ja wam tylko kartkę wypisałem, w następnej budce musicie ją oddać.
Morał z tego już mamy, nie czekamy, podchodzimy. Następna czynność jeszcze po łotewskiej stronie polegała tylko na oddaniu karteczki, którą otrzymaliśmy od gazetowego celnika.
Wjeżdżamy na część rosyjską. Znów szlaban, do okienka nie da się podjechać. Nauczona doświadczeniem, wychodzę. Co się okazuje- budka nie działa, pustostan, z budki ciągną się natomiast kable, które prowadzą do starego samochodu. W samochodzie siedzi celnik, ma do dyspozycji biurko, krzesło, stary aparat telefoniczny i grzejnik na prąd:) Otrzymuję karty do wypełnienia, mamy wjechać za szlaban, zatrzymać się i uzupełnić. Po minucie, sam podchodzi do nas i każe jechać do przodu. Podjeżdżamy, kończymy wypełnianie (wpisanie na odwrót nazwiska z imieniem to „nichievo strashnogo”), chcemy podjechać na kontrolę, ale celnicy mają przerwę na papierosa. Na szczęście kończą szybko, kontrolują nam paszporty, po czym czas na kontrolę celną samochodu. Dostaję podwójny druczek do wypełnienia, gdzie w połowie nie wiem o co chodzi, ale uczynny pan celnik (pozdrawiam), pomaga go wypełnić, każąc wszędzie pisać „Niet”. Kontrola została pomyślnie zakończona, już myśleliśmy, że wyjeżdżamy, po czym nowy szlaban. Co się okazało- gubernator obwodu pskowskiego wprowadził opłatę za przejazd dla obcokrajowców, wjeżdżających na tę drogę. Jednorazowe wypisanie kwitka, kosztuje 300 rubli, a obok nas za free jadą sobie samochody rosyjskie. Po opłaceniu myta, ruszamy. Bolshaya Rassiya!
Na początku trochę dziur, a potem bardzo dobra droga. Niestety, za Pskowem zaczyna się ruch… A już 100km przed Petersburgiem to niekończący się ciąg samochodów. Co najlepsze,  na jednopasmowej drodze stoją one w dwóch rzędach. Nie mówiąc już o specjalizacji w wymijaniu na trzeciego jeśli jest tylko gdzie (również jak nie ma go).
Po drodze, co chwilę stoi policja i zarabia swoją dzienną pensje. A przy drodze ciągną się stragany, na których możemy kupić warzywa i owoce. Hitem jednak są sprzedawane liście dębowe!!! Pytałam się już w Petersburgu, co to za inicjatywa. Podejrzenia padły, że mogą być one przeznaczone dla bani, aby bić się nimi, ale co do zasady powinny być one złożone w formie miotełek. A te sprzedawane, były pojedynczo, gęsto, jeden obok drugiego, nawleczone na sznurki. Nawet moi znajomi Rosjanie nie wiedzą co to:)
Droga powrotna też była w porządku, jednak czas spędzony na granicy wydłużył się do 6,5 godz., pomimo tego, że udało się ustawić się w kolejce dla uprzywilejowanych.

piątek, 16 września 2011

Zamknięte miasta


Nadal na terenie Rosji istnieją wojskowe miasta, gdzie stacjonują wojska, są obiekty o ważnym wojskowym znaczeniu lub zakłady produkujące dla armii. Żyją w nich nie tylko ludzie związani z wojskiem, ale też tacy, nie mający z tym nic wspólnego. Jednak konsekwencją mieszkania w takim miejscu są trudności z uzyskaniem zagranicznego paszportu, z uzyskaniem wizy aby wyjechać za granicę. Ludzie przyjeżdżający do takiego miasta muszą uzyskać specjalną przepustkę, aby móc wjechać na jego teren. W czasach ZSSR istniało wiele takich miast, obecnie większość odtajniono, a ich liczba maleje.
Teraz mieszkańcy tych miast, przed wyjazdem za granicę są dokładnie sprawdzani, nie mogą udać się tam, gdzie mogą spotkać się ze służbami wojskowymi czy wywiadowczymi. Jednym z przykładów niech będzie dziewczyna, która chciała wyjechać na popularny program dla młodzieży, który pozwala na roczną naukę w szkole w Stanach Zjednoczonych. Po przejściu kwalifikacji, została skreślona z listy osób wyjeżdżających, gdy dowiedziano się, że jej ojciec służy w wojsku.

Huragan


W środę i wczoraj według wiadomości, nawet tych o zasięgu ogólnorosyjskim, mieliśmy w Petersburgu huragan. Faktycznie, patrząc przez okno, deszcz był bardzo silny, ale na szczęście niczego więcej nie odczuliśmy. Odczuła natomiast Newa, gdyż poziom wody podniósł się o 160 cm. Schodki prowadzące z ulicy Nadbrzeżnej do wody są całkiem zalane.

niedziela, 11 września 2011

"Celewiki"

Kim są "celewiki"? Są to studenci, którzy zawierają umowę z przedsiębiorstwami, organizacjami lub samorządami terytorialnymi. Na mocy takiego kontraktu, student zobowiązuje się do pracy na rzecz swojego sponsora po zakończeniu nauki (najczęściej od 3 do 5 lat), w zamian ma opłaconą naukę, nierzadko też zakwaterowanie i jakieś stypendium. Najczęściej spowodowane jest to zapotrzebowaniem na jakiegoś rodzaju specjalistę. Aby zostać "celewikiem" należy złożyć swoje dokumenty po zdaniu egzaminów państwowych. Przykładem jest chłopak z Jakucji, który jest "celewikiem" Republiki Jakucji. Natomiast np. Gazprom ma swojego "celewika" na Sorbonie, który właśnie jest na roku zerowym i uczy się języka francuskiego.
Ktoś chętny?

sobota, 10 września 2011

Spacerem po Piterze

Ermitaż widziany od Placu Pałacowego


Sobór Izaaka- trzecia pod względem wielkości świątynia kopułowa w Europie

Piotrowi I- Katarzyna II

Rosyjski Sąd Konstytucyjny

Sobór Spas-na-Krowi




Krążownik "Aurora"

Widok na Twierdzę Pietropawłowską

środa, 7 września 2011

O tym i owym


Rok akademicki zaczyna się w Rosji już 1 września. Zajęcia trwają od poniedziałku do soboty (w szkołach również). Ciekawą pozostałością po Związku Radzieckim, jest obowiązkowy udział na niektórych uczelniach w jesiennych wykopkach;) Na szczęście, SPbGU to nie dotyczy, uff… Studenci pomagają na państwowych polach, których podobno jest bardzo dużo, brakuje natomiast ludzi chętnych do pracy, gdyż zarobki nie są zbyt wysokie.
Natomiast, jeśli chodzi o zarobki, to minimalne wynagrodzenie 4330 rubli. Dla porównania cena paliwa to około 26 rubli (najtańsze w Europie!). Studia płatne na Wydziale Prawa SPbGU ok. 200 000 rubli.
W tym momencie na uczelni trwa również sesja poprawkowa. A moje towarzystwo akademikowe pokazuje mi dokładnie jak zdają egzaminy;) W ruch idą mikrosłuchawki, włosy rozpuszczone, szale wokół szyi i dobrzy, podpowiadający sąsiedzi. Wszystko bywa możliwe;P

Słowo o Jakucji, która jest największą republiką Rosyjskiej Federacji. Do ilu stopni mrozu musi dojść temperatura, żeby szkoły zostały zamknięte. Ja bym nie zgadła. A więc tak, dzieci w klasach 1-3 nie idą do szkoły, gdy temperatura osiąga -45 stopni, a pozostali, gdy -52 stopni!!!

wtorek, 6 września 2011

Dzień papierkowy

Gdzie można kupować kartę pre-paid do komórki 20 minut? Oczywiście tu. Wszystko dlatego, że  sprzedawca prosi Cię o paszport i zawiera z Tobą umowę. I z uśmiechem odpowiada na zadane pytanie: „Tak, w Europie się tylko płaci, w Rosji trzeba zawrzeć umowę” :)
Wydział w starej kamienicy, odnowiony, pozostałością są chyba tylko wyglądające na stare, schody. Oprócz tego pełna elektronika i obecność na wszystkich listach, co powoduje sprawność załatwiania formalnych spraw, pomimo tego, że jest ich naprawdę dużo. Po pierwsze, na recepcji melduję się, mówiąc, że mam spotkanie w Wydziale Międzynarodowym. Jest to konieczne, ponieważ wejścia są na chip-karty (wejście do akademika i własnego pokoju-również). Na recepcji już oczywiście mają o mnie info i zaraz wydają mi kartę, po czym kierują do odpowiedniej osoby. Od razu zaczynam uzupełnianie wniosków: o tym, że będę studentką SPbGU, pierwszy formularz do rejestracji w Rosji, wniosek o wydanie karty do biblioteki wydziałowej (będzie czekała na mnie następnego dnia po południu) i najśmieszniejszą ankietę o sobie i rodzicach:).Chyba pozostałość z przeszłości.
Wynik prześwietlenia płuc- nikt o niego w akademiku nie zapytał.
Ubezpieczenie zdrowotne i jego tłumaczenie na rosyjski- potrzebne tyle o ile. I tak musiałam podpisać dokument dotyczący tego, że jestem pewna, że moje ubezpieczenie obowiązuje na terenie Rosji i że w przypadku konieczności opieki medycznej, wszelkie czynności i opłaty są w moim własnym zakresie.

Aby otrzymać rejestrację, wycieczka do głównego budynku, gdzie wydział paszportów i wiz oklejony jest uśmiechniętymi buźkami:). Wypełniam formularze, dostaję „sprawkę”, że rejestracja się robi, termin na przyszły poniedziałek. Uniwersytet załatwi, bez opłat.
I wielki plus- podobno do piątku będzie gotowa moja studencka legitymacja (na jej podstawie mogę kupić bilet studencki na komunikację). Na Ukrainie nawet nie było mowy, aby coś takiego otrzymać.
Główny budynek Państwowego Uniwersytetu w Sankt Petersburgu

Jeden z budynków Uniwersytetu "Dwanaście Kolegiów". Długość- 400m! Wcześniejsze przeznaczenie- 12 Kolegiów, czyli ministerstw stworzonych przez Piotra I.