wtorek, 13 marca 2012

Dzień 14

Każda podróż kiedyś dobiega końca. Ta niestety też. I jak bardzo jest mi żal, że już, to w takim samym stopniu cieszę się, że ponownie znajdę się w Petersburgu. Na te ostatnie 4 dni, żeby z nich wycisnąć jak najwięcej.
Więc wstajemy o 5 rano, bo lot mamy o 7:00. Na lotnisku pasażerowie już w kolejce do check-in popijają piwo. Przed naszym samolotem, jest lot do Władywostoku. Po całym budynku pracownicy szukają trzech pasażerów, których znajdują w jakimś kącie. Oczywiście umilali sobie czas, czy też zapijali strach alkoholem. Nas samolot startuje z pół godzinnym opóźnieniem. A sama podróż jest niezbyt przyjemna- słaba klima w połączeniu z oddechami opitych ludzi daje ten niesamowity mix, że aż się chce wyskoczyć z tego samolotu. Ale po 6 godzinach, szczęśliwie lądujemy w Sankt-Petersburgu:)

Czy polecam- oczywiście!!! Największa przygoda mojego dotychczasowego życia. Podróż koleją transsyberyjską, niesamowici ludzie spotkani po drodze, widoki zapierające dech w piersiach. Spełnianie swoich marzeń to moje ulubione zajęcie. Wiele osób mnie pyta, czy się nie bałam. Nie, nie bałam się. Myślę, że ten co się boi, nie ruszy nigdy z miejsca. Powiedziałabym raczej o pewnej przezorności, ostrożności, które są dobrymi towarzyszami dla dalekich podróży. Bo warto naprawdę się niekiedy zastanowić dwa razy, żeby potem nie wylądować w jakiś dużych tarapatach. Ale poza tym, to odwaga i do przodu.

Ze swojej strony, jeśli ktoś chciałby się wybrać do Rosji( czy też Ukrainy), a ma jakieś pytania czy wątpliwości, to mogę pomóc, choćby udzielając jakiś informacji:)
A jeśli ktoś nie ma towarzysza podróży (gdziekolwiek) to zgłaszam się na ochotnika! Nie marudzę, usnę wszędzie, zjem cokolwiek:P


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz