poniedziałek, 6 lutego 2012

Dzień 3

Podczas 5-dniowej jazdy, chyba najważniejszą rzeczą są sąsiedzi... Nam się trafili naprawdę przeróżni. Naprzeciwko mnie jedzie starszy człowiek, który przychodzi na swoje miejsce tylko na noc, bo ma rodzinę, gdzieś pod koniec wagonu. Nic nie mówi, ale niestety za to nadrabia chrapaniem...Zatyczki do uszu nie wystarczają:(


Nad nim śpi 20-letni chłopak, Siergiej. W "boksie" przed nami jedzie jego kolega Misza (30 lat). I po 15 minutach od odjazdu już jesteśmy z nimi zapoznane. Co to jest za znajomość! Jadą oni do samego końca, więc mamy zapewnione ich towarzystwo przez całą naszą podróż. Więc na przykład tematy naszych rozmów, to: jak wygląda trasa z Rosji do Polski- przez Finlandię?; Polska to nie zagranica, bo przecież należeliśmy do Związku Radzieckiego; co myślimy o USA? (pytanie zadawane przynajmniej raz dziennie); czy Hitler to jeszcze żyje?


Siergiej uczy się w Sankt Petersburgu i już postanowił, nie pytając o zdanie Franzi, że się z nią umówi, jak wróci z domu. Natomiast Misza opowiedział w jak sposób mógł być przez miesiąc w Moskwie, pomimo tego, że w rodzinnym mieście ma pracę. Sposób jest następujący, należy umówić się ze swoim kierownikiem, że nie będzie go przez miesiąc, kierownik będzie podpisywał za niego listę obecności. Potem Misza dostanie za ten miesiąc nieobecności wypłatę i podzieli się po połowie z kierownikiem.

niektórym zima niestraszna

Najfajniejsze jest małżeństwo, które jedzie na miejscach równoległych do korytarza. Wracają od siostry do domu, do Angarska (40 km od Irkucka). Opowiadają nam trochę o Bajkale, o tym co koniecznie powinnyśmy zobaczyć, co spróbować. I mają oko na nasze rzeczy, gdy wychodzimy przy każdej możliwości na perony:)

Tego dnia jedziemy już po azjatyckiej stronie Rosji- Ural przekroczony, niestety w nocy, niewidoczny.


towarzysz podróży;)

1 komentarz:

  1. Oleńka, ja tu Cię każdego dnia podczytuję - także pisz duuużo!!

    Serdeczności z Dniepropietrowska, Ewa :)

    OdpowiedzUsuń