czwartek, 2 lutego 2012

Syberia- dzień 1

Wielka syberyjska wyprawa rozpoczęła się nocną podróżą z Petersburga do Moskwy. Ja już podróżowałam rosyjską plackartą, ale dla Franzi był to pierwszy raz i wyglądała na lekko zszokowaną, dodatkowo biorąc pod uwagę to, że sama, na własne życzenie wybrała sobie miejsce na górnej półce. Na szczęście nie spadła.

Nasze miejsca w pociągu do Moskwy...



Ale i tak miałyśmy chyba najgorsze miejsca w całym pociągu (ostatnie dostępne), bo przy drzwiach do toalety, co jest równoznaczne z tym, że trzaskają one non-stop, a jeszcze pół wagonu wychodzi na papierosa.
Wcześnie rano dotarłyśmy do Moskwy, zostawiłyśmy bagaże w przechowalni i ruszyłyśmy do centrum handlowego zrobić ostatnie zakupy przed drogą. Ale chyba nikt się nie spodziewał, że wszystko będzie pracowało normalnie w okresie między świątecznym. Sprzedawcy mają klientów w nosie i przychodzą z półgodzinnym opóźnieniem.
Potem, korzystając z wolnego czasu poszłyśmy się przejść i Franzi po raz pierwszy (i nie ostatni!) ujawniła swoje skłonności do paniki. Na dworzec wracałyśmy biegiem, bo pomyliły jej się godziny odjazdu pociągu, a ja myślałam, że jest święcie przekonana, że nie zdążymy i się na ten bieg zgodziłam.
Ale co tam, wzięłyśmy bagaże i…rozpoczęłyśmy wielką przygodę!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz