piątek, 10 lutego 2012

Dzień 4

Za oknem najprawdziwsza tajga, porządnie pokryta śniegiem. Czasem można zobaczyć niewielkie skupiska domów, drewnianych, biednie wyglądających. Chociaż i tak ludzie mieszkający tutaj mają ogromne szczęście, że dochodzi do nich kolej transsyberyjska, która już od tylu lat daje im kontakt ze światem. A na północ od tych terenów nie ma takiej możliwości. Republika Jakucji (Sacha) nie jest połączona koleją z europejską częścią Rosji. Ludzie skazani są na samochody i samoloty. Co powoduje, że żywność niewyprodukowana w Jakucji, jest tam dużo droższa, ze względu na koszty transportu.
A właśnie czas napisać o jedzeniu;) Głównym posiłkiem w pociągu są zupki chińskie, tutaj nazywane "lapszą", ale zawsze można coś kupić na przystankach po drodze. Niestety nie znam nazwy najlepszej pod tym względem stacji kolejowej, gdyż na moje oko zatrzymaliśmy się w szczerym polu. 
Zostaliśmy wcześniej uprzedzeni przez naszą prowadnicę, że na tym przystanku naprawdę warto wyjść, bo zawsze bardzo dobrze karmią. I faktycznie, to co zobaczyliśmy i kupiliśmy, było naprawdę super smaczne. Przywitała nas duża grupa "babuszek" ze świeżo przygotowanymi daniami, jeszcze lekko ciepłymi. Do wyboru były jajka na twardo, kotlety, udka, puzy/buzy (czyli ogromne wersje naszych pierogów z mięsem w środku), sało, ziemniaki, chleb, bułki, ogórki kiszone, sałatki i odpowiednik ziaren słonecznika z europejskiej części Rosji, czyli orzechy z szyszki. 






Ruch niesamowity, bo wszystko wyglądało tak smakowicie, że każdy chciał coś kupić i chyba nie dla każdego wystarczyło:(




2 komentarze:

  1. Michewka, mam nadzieję, że nie zgrzytasz zębami na to jak ja czasami piszę "po polsku" ;) My delektowałyśmy się puzami i sałatką plus na deser orzeszki z szyszki:)

    OdpowiedzUsuń